Boliwia kojarzy się ludziom głównie z wielkim solniskiem – Salar de Uyuni. Nic dziwnego, to miejsce zasługuje na swoją sławę. Gwarantujemy Ci jednak, że pustynia soli, to tylko jedna z wielu perełek Boliwii. Co ten kraj ma do zaoferowania? Zaraz postaramy Ci się wszystko pokazać.
Boliwia, atrakcje – zaczynamy!
Jezioro Titicaca i Copacabana
Copacabana to małe miasteczko, położone nad jeziorem Titicaca. Przejdź się na Bazylikę Matki Boskiej Gromniczej, która jest jednym z ważniejszym obiektów tego typu w kraju. To miejsce znane jest ze święcenia samochodów. Najwyraźniej ludzie z Peru i Boliwii uważają, że jak poświęci się im samochód, to potem mogą jeździć jak szaleńcy.
W Copacabanie wybież się również na punkt widokowy Sagrado Corazon de Jesus, który jest idealnym miejscem na podziwianie zachodu słońca. Na punkt nie trzeba się długo wspinać, ale wysokość, na której znajdujemy się w Copacabanie (3841m npm), robi swoje, więc przygotuj się na zadyszkę.
Nad samym jeziorem Titicaca panuje atmosfera jarmarku i lekkiego kiczu. Nie za bardzo przypadło nam to do gustu, spróbowaliśmy jednak tutejszego specjału – pstrąga (trucha, koszt: 25 bob). W weekendy pojawia się tu też pan z pysznym Ceviche, który nie żałuje dokładek (10 bob za porcję).
Nasz nocleg – Hostal Puerto Alegre, 15$ za noc/ pokój. W cenie mieliśmy całkiem dobre śniadanie, wifi, w miarę ciepły prysznic, tv (dla niektórych ważne wyposażenie pokoju) i kuchnie do dyspozycji. Budżetowa opcja godna polecenia. Najlepszy w tym hotelu był taras, w widokiem na jezioro i zachód słońca.
Z Copacabany można wybrać się na wycieczki na:
Isla del Sol
Wyspa ładna, ale płynie się do niej całkiem długo (2 – 2,5h). Nie dlatego, że jest daleko, ale dlatego, że płynie się wolno.
My wykupiliśmy wycieczkę w naszym hotelu (ceny wycieczek są do siebie zbliżone). Na tourze mieliśmy zwiedzić północną i południową część wyspy oraz Islas Flotantes. Niektórzy jadą tylko na północną cześć za tą samą cenę i to jest, naszym zdaniem, lepsza opcja do zrobienia. Zaraz wytłumaczymy dlaczego.
Na północnej części wyspy spędza się ok 2 h. Są tu plaże, ruiny i widoki na jezioro z góry. Nie będziesz się nudził/a przez te 120 min. My dodatkowo trafiliśmy na ślub lokalnej pary. Niesamowite wrażenia.
Na południową część wyspy przewoźnik przewidział 30 min. Niewiele tam jest do zobaczenia czy zrobienia. Można wejść na punkt widokowy, z którego widać jezioro z ośnieżonymi szczytami w oddali.
Najlepsze (czy najgorsze) jest to, że za wejście na tą cześć wyspy, wymagają dodatkowej opłaty 10 bob. Dla nas zabrzmiało to trochę jak żart, więc poczekaliśmy sobie na pomoście. Też było bardzo ładnie 😉
Istnieją inne opcje zwiedzenia wyspy Isla del Sol. Ludzie, na przykład, płyną na wyspę, zostają tam na noc w hotelu i robią spacer przez całą długość wyspy. Trzeba tylko wiedzieć, że cena za łódkę bez wycieczki jest taka sama, jak z (50 bob), a noclegi na Isla del Sol są dużo droższe niż w Copacabanie. Jeśli pilnujesz budżetu to ta opcja wypada blado.
Można zrobić sobie również jednodniową wyprawę na północną część wyspy i przejść pieszo na południe i stamtąd wziąć łódkę powrotną do Copacabany. Do wyboru, do koloru.
Same wyspy Islas Flotantes to po prostu drogawa restauracja na pływającej tratwie. Nic godnego wspomnienia. Chyba, że jesteś głodny/a 😉
La Paz
La Paz jest znane ze swojego specjalnego (zwłaszcza jak na warunki Ameryki Latynoskiej), systemu komunikacji miejskiej. W mieście bardzo dobrze rozwinięta jest sieć teleferico – wagoników, które poruszają się nad ulicami i budynkami miasta. Teleferico bardzo dobrze sprawdza się w górzystym terenie La Paz.
Ciężko nam powiedzieć, żeby samo miasto było jakoś mocno ciekawe. Można wjechać na El Alto, żeby zobaczyć miasto z góry, albo iść na punkt widokowy Kili Kili. Ciekawe jest również zobaczenie najwyżej położonego stadionu na świecie, który przyjmował u siebie ważniejsze, międzynarodowe mecze.
Oczywiście jest plac główny, jest marcado, jest market wiedźm, ale w sumie to nic nie zrobiło na nas większego wrażenia. Jeśli było się już w Cusco, to market w La Paz wypada blado. Ale pospacerować po kolorowych uliczkach miasta zawsze warto. Jeśli liczysz na imprezy, to w La Paz będziesz miał/a największy wybór w kraju.
Valle de La Luna
Znajduje się 10 km od La Paz. Można dojechać tam transportem miejskim (2,6 bob za bilet), ale możliwe, że trzeba będzie się przesiąść gdzieś na trasie.
Ciekawe miejsce, warte zajechania. Księżycowe pejzaże, między którymi można poczuć się jak w filmie Gwiezdne Wojny. Godzinka zwiedzania wystarczy na obejście wszystkiego.
Na nas największe wrażenie zrobił pan, który stał na jednym z księżycowych kamieni i grał na flecie, robiąc ciekawą atmosferę.
Wstęp – 15 bob/ os
Death Road
Słynna Droga Śmierci, która zyskała miano najbardziej niebezpiecznej drogi świata. W najgorszym okresie ginęło tu nawet 200 – 300 osób rocznie! Obecnie, ruch samochodów i autobusów prowadzony jest nową, asfaltową trasą, a droga śmierci stała się popularną atrakcją turystyczną. Teraz zjeżdżają już tu tylko rowery.
Wycieczkę można wykupić w La Paz, za ok 220 bob, ale niektórzy sprzedają też za 480-600 bob (nie daj się zrobić w bambuko). Zwróć uwagę jakimi rowerami dysponuje agencja, bo to będzie bardzo ważne na wycieczce. W cenie są przekąski, lunch, rower, ubrania, kask i transport. Na koniec jest też kąpiel w basenie, ale zwykle wszyscy są za bardzo zmęczeni, żeby się kapać + nie jest za ciepło.
Zjeżdża się ok 4 h, w miedzyczasie jest jakieś 15 przystanków, żeby robić sobie zdjęcia. Atrakcja nie należy do bezpiecznych. Trzeba bardzo uważać, bo z tymi klifami nie ma żartów. Przewodnicy, opowiadali historię o turystach, którzy tracili życie na tych trasach. Może to prawda, a może historia, która ma na celu nastraszenie podróżników, żeby bardziej uważali. Jakby nie było, trzymaj ręce mocno na hamulcach.
Sucre
Nazywane Białym Miastem. Konstytucyjna stolica Boliwii. Przyjemne miejsce- przede wszystkim cieplejsze niż te poprzednie, więc my czuliśmy się jak na wakacjach (kilka miesięcy na wysokościach ok 3400 + mnpm robi swoje).
Miasto na 2-3 dni. Można iść do parku, na punkt widokowy, na plac centralny czy na cmentarz. O dziwo, cmentarz okazał się dla nas najciekawszą atrakcją Sucre.
Poza miastem można zwiedzić pałac Glorieta albo Park Cretacico (tematyka – dinozaury).
Tutaj albo w La Paz, spróbuj Api con Pastel. Znajdziesz je mniej więcej po 17, na podwieczorek. Api con Pastel to coś w stylu kisielu, do którego dostaniesz nadmuchaną empanadę z serem.
Nasz nocleg – Hostal Descanso, 12$ za noc/ pokój. Hotel jest lekko na uboczu, pokoje są w miarę wygodne, łazienka jest dzielona. Z plusów – woda pod prysznicem zawsze była ciepła, mini kuchnia do korzystania i super atmosfera miejsca.
Potosi
Górnicze miasto, znajdujące się na ponad 4000 mnpm. Było bardzo ładne. Zaskoczyliśmy się, bo nie mieliśmy żadnych oczekiwań i Potosi, miało być dla nas tylko szybkim przystankiem do Uyuni. Byliśmy już bardzo zmęczeni zimnem i chcieliśmy te miejsca “wysokie” mieć szybko za sobą. A tu proszę, Potosi zostawiło nam pewien niedosyt.
Polecamy spróbować Aji de Fideo – makaron idealny w tych temperaturach. Cudownie pikantny i rozgrzewający.
Największą atrakcją, która przyciąga tu turystów jest kopalnia srebra. My nie wybraliśmy się do niej, bo nie czulibyśmy się dobrze ze spacerowaniem, po miejscu, gdzie ludzie tracą zdrowie i życie. W dużym skrócie, robienie z tego atrakcji turystycznej nie wydaje nam się ładne.
Salar de Uyuni
Najłatwiej i pewnie najtaniej jest wziąć toura z Uyuni. Można wziąć wycieczkę na 1,2,3 lub 4 dni. My polecamy tą na 3 dni, bo zobaczysz wtedy dużo więcej, a jest co oglądać.
3 – dniowy tour kosztuje ok 100$ i nie ma w tej cenie doliczonych wstępów do parków. W pierwszym dniu trzeba zapłacić 30 bob za wstęp i trzeciego dnia kolejne 150 bob. + toaleta w plenerze lub w płatnych toaletach. Nie ma też papieru toaletowego – ważne, żeby zaopatrzyć się przed wyruszeniem na wycieczkę.
Na 3 – dniowej wycieczce zobaczysz cmentarzysko pociągów, Wyspę Kaktusów (dodatkowe 30 bob za wstęp), Lagunę Colorada, jeziora, gejzery, flamingi, suri (coś podobnego do strusia) i dziesiątki pięknych krajobrazów.
Noclegi są bardzo podstawowe – w pokojach, w nocy, czasami jest ok 2 stopni C. O internecie zapomnij, a za ciepły prysznic będziesz musiał/a zapłacić dodatkowe 10 – 20 bob (zależy od miejsca). Ogólnie nie polecamy się kąpać w ciągu tych 3 dni – tym zabiegiem możesz się tylko łatwo rozchorować. W naszej grupie nikt tego nie zaryzykował. Dostawaliśmy 3 posiłki dziennie, a jedzenie, które oferował organizator, było smaczne. Raz dostaliśmy nawet wino.
Park jest piękny i warto wybrać się na 3 dni, bo jest to przygoda, którą zapamięta się na całe życie. I coś co musimy tu dodać – nastaw się na “zdzieranie pięniądza” w sposób, który dla Boliwijczyków jest normalnością, a który tylko irytuje ludzi odwiedzających ten kraj. Przykładowo – płacisz 100$ (ok 700 bob) za wycieczkę. Całkiem sporo pieniędzy, zwłaszcza jak na warunki Boliwii. W cenie nie ma jednak tak podstawowej rzeczy jak papier toaletowy. Potem musisz zapłacić kolejne 150 boliviano, za wstęp do parku, a za każde wc musisz płacić 3 – 5 bob. Nie ma tu żadnych dramatów, ale trzeba się na to nastawić wcześniej, żeby nie denerwować się co kilka chwil.
Nasza wycieczka w skrócie:
Dzień 1
Pierwszego dnia zaczynasz od cmentarzyska pociągów – niektóre z nich mają prawie 100 lat, wcześniej służyły do przewozu minerałów. Potem dojedziesz do Salar de Uyuni. Zaczniesz od oczek wodnych z wodą leczniczą, które są dobre np na reumatyzm. Coś w tym musiało być, bo lokalsi twardo się w nich kąpali, mimo że było, delikatnie mówiąc, chłodno.
Następnie był obiad i możliwość zrobienia sobie słynnych zdjęć z perspektywą (10 bob/ os). Nie jest jednak konieczne, żebyś korzystał/a z ich usług, bo potem przewodnicy zabierają grupę dalej i sami robią sesję. Na koniec dnia odwiedzasz wyspę z kaktusami (Incahuasi) – wstęp 30 bob. Naszej grupia zależało na kilku zdjęciach z odbiciem lustrzanym, więc przewodnik znalazł nam jedyną kałużę w okolicy (tak to wygląda w porze suchej). Trafiliśmy tam na zachód słońca – jeden z piękniejszych w naszym życiu.
Nocleg mieliśmy w domku z soli w San Juan – prywatne pokoje, ciepła woda w prysznicu za dodatkowych 10 bob. Zimno (w nocy było w pokojach zaledwie parę stopni), ale dają Ci 4 koce, więc w łóżku jest całkiem do zniesienia. Nocleg zależy od firmy, którą wybierzecie.
Dzień 2
Zaczynamy jechać w stronę Narodowego Rezerwatu Przyrody Fauny Andyjskiej. Jedziemy przez teren trochę pustynny, trochę stepowy, zatrzymujemy się, żeby oglądać wulkany, jeziora o cudownych barwach, tysiące flamingów, skałki w najróżniejszych kształtach, a na koniec docieramy do Laguna Colorada – różowego jeziora.
Kolejna noc, to kolejna skromna chatka, gdzie w jednym pokoju śpimy w 8 osób.
Dzień 3
Trzeci dzień to wczesna pobudka, żeby dojechać na wschód słońca, na gejzery. Warto być tam wcześnie, bo to, co wschodzące słońce wyprawia z gejzerami to bajka. Po drodze nie odbyło się bez przeszkód, bo zakopujemy się w śniegu.
Potem dojeżdżamy do wód termalnych, jest to kolejna dodatkowo płatna atrakcja w parku, ale woda jest cudowna. Po termach zaczynamy kierować się z powrotem na Uyuni, gdzie zaczynaliśmy wycieczkę. Po drodze odwiedzamy jeszcze Lagunę Negra.
W parku możesz spotkać np. vikunię, suri „śmieszne króliki” i flamingi.
Tupiza
Małe miasteczko. Słynie z tego, że jest „dzikim zachodem” Boliwii. Rzeczywiście, widoki są jak z westernu.
Można przejść się albo wziąć konną wycieczkę, żeby zwiedzić pobliskie kaniony.
Konna wycieczka, 3 – godzinna, kosztuje 120 bob. Można wziąć też wycieczki na 5 i 7 h. Każda kolejna godzina to koszt ok 40 bob.
W tourze 3 – godzinnym widzisz Puerta del Diablo, Valle de los Machos i Canion del Inca.
Jeśli wybierzesz się na piechotę to Canion del Inca możesz przejść w całości, ale pamiętaj, że miejscami trzeba przygotować się ta trochę skakania po skałkach czy odrobinę wspinaczki. Jeśli wybierzesz tą opcję, to przygotuj się dobrze, sprawdź trasę i weź ze sobą zapas wody.
Nasz hotel – Hostal Valle Hermoso, 13$ za noc/ pokój. Bardzo wygodna opcja, za śniadaniem i tarasem na dachu, na którym można było pochillować.
Tarija
Winna stolica Boliwii. My zamiast pojechać do Tarijy, postawiliśmy na zakup kilku win w lokalnym sklepiku w Tupizie i wiesz co? Boliwijskie Vino de Altura jest świetne. Tym razem postawiliśmy tylko na zwiedzanie smakami ;). Jeśli jednak chcesz wybrać się na wycieczkę do winnic to koniecznie odwiedź Tariję.
Cochabamba
Cochabamba i park Toro Toro są na boliwijskiej trasie turystycznej, jednak my się do nich nie wybraliśmy.
Boliwijczycy jeżdżą do Cochabamby dla jedzenia, Miasto znane jest z wielkich porcji – podobno w niektórych restauracjach masz do wyboru danie w opcji „turysta” i „cochabamba” dla tutejszych. Ta druga ma być tak duża, że turyści nie dają rady jej zjeść. Brzmi jak dobre wyzwanie, do sprawdzenia.
To tutaj znajduje się też 40 – metrowa statua Cristo de la Concordia.
Miasto jest jednak przede wszystkim bazą na park Toro Toro (ok 5h jazdy).
To co, przyciąga turystów do Parku Toro Toro to ślady dinozaurów, które przetrwały tam miliony lat. Są tu też najgłębsze i najdłuższe jaskinie w kraju, kaniony i wodospady.
I właśnie tu dochodzimy do miejsca, w którym tłumaczymy dlaczego nie zajrzeliśmy do tych dwóch miejsc. W Toro Toro bilet kosztuje 100 bob. Bilet, co prawda, ważny jest na 4 dni, ale nie ma tam aż tyle do zobaczenia, żeby wypełnić cały ten czas.
Do tego dochodzi opłata za przewodnika – 100 – 150 bob, w zależności od tego jak duża grupa ci się zbierze. Co więcej, niektórzy przewodnicy nie chcą pokazać wszystkiego na raz i następnego dnia znowu musisz brać przewodnika, za kolejne 150 bob. Jeśli jesteś sam/a to za tą usługę musisz liczyć nawet 600 bob.
I nawet jak zapłacisz za wejście do parku i za przewodnika to nadal za wejście do muzeum, na terenie parku, musisz dopłacić np. kolejne 6 bob.
Po kilku rozmowach odpuściliśmy sobie ten park, ale niektórzy podróżnicy, których spotkaliśmy na trasie, byli bardzo zadowoleni z doświadczenia. Jeśli zdecydujesz się tam wybrać, to koniecznie daj nam znać jak Ci się podobało.
Nasze luźne spostrzeżenia
Zanim przyjechaliśmy do Boliwii słyszeliśmy o niej kilka rzeczy:
Jedzenie miało być niesmaczne – nam bardzo smakowało, nie znudziliśmy się, było różnorodnie. Według nas było porównywalnie z Peru, które uważa się za najlepszy kraj pod względem kulinariów, Ameryki Południowej. W Boliwii znaleźliśmy nawet lepszy chleb i dobrą czekoladę.
Naszym zdaniem jedyna rzecz, na którą turyści mogli narzekać to na brak restauracji z kuchnią inną niż boliwijska. Jedzenie lokalne było bardzo dobre w porównaniu z sąsiednimi państwami, ale rzeczywiście, restauracji wegańskich, tajskich itp – nie było prawie w ogóle.
Miały być złej jakości drogi i busy – tak też, w naszym odczuciu, nie było. Standard często był lepszy niż w innych krajach latynoskich.
Czego nikt nam nie powiedział, a bardzo nas zaskoczyło – trzeba mieć ze sobą papier toaletowy, zwłaszcza na południu kraju. Z tym się nigdy nie spotkaliśmy. Nie ma go na wycieczkach kilkudniowych, które kosztują nawet 100$, nie ma w hotelach czy w restauracjach. Można się na to naciąć, trzeba być przygotowanym.
Dużo osób mówiło nam też, że ludzie w Boliwii są niemili. My spotkaliśmy tych miłych i tych niemiłych. – jak wszędzie. Prawdą jest, że Boliwijczycy czasami są, w aż w przerysowany sposób, szorstcy/ nieśmiali. Mieliśmy np. sytuację, w której podeszliśmy do pani, która sprzedawała na ulicy jedzenie. Spytaliśmy się, co ma do sprzedania (oczywiście, po hiszpańsku), a ta się po prostu odwróciła i sobie poszła… Na początku podróży pewnie byśmy się zdenerwowali, a tak to bardziej nas to rozśmieszyło.
Najwięcej tego typu ludzi spotkaliśmy w Copacabanie.
Z innych ciekawostek:
- Spotkaliśmy się tu z całkiem szeroko stosowaną segregacją śmieci
- Mało śmieci było również na ulicach, co po kilku miesiącach w krajach latynoskich, mocno rzucało się w oczy.
- Wszystkie wycieczki, na których byliśmy, były wyjątkowo punktualne
Informacje praktyczne w pigułce
Transport
Jeździliśmy głównie busami, wychodziły bardzo korzystnie cenowo (średnio 1,2 zł za 10 km trasy)
Nie licz na autostop. Nie leży on w kulturze Boliwijczyków.
Jedzenie
Korzystaliśmy głównie z almuerzo del dia – 10 – 12 bob
Noclegi
CouchSurfing działa słabo. Czasami dało się coś znaleźć, ale lekko nie jest.
Hostele są fajną, tanią opcją – nocleg da się znaleźć za 9 – 14 $, ale w niektórych miejscach najtańszy nocleg był za ok 20 $ (np. Potosi).
Bezpieczeństwo
Ani razu nie czuliśmy dyskomfortu związanego z bezpieczeństwem. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i być bardziej czujnym w dużych miastach.
Bankomaty
Wypłaty kartą Revolut, bez dodatkowych opłat, mieliśmy w bankach BCP i BancoUnion
Pogoda
Do Boliwii warto wybrać się w porze suchej (maj – październik). Chyba że chcesz zrobić zdjęcia z odbiciem lustrzanym na Salar de Uyuni – wtedy musisz wybrać porę deszczową.
Przykładowe ceny
Chlebki – bardzo różnie, ale ok 2 bob za 5 chlebków
Woda – 7 bob za 2l
Mleko 1 l – 7 bob
Banany – 0,5 bob za banana
Piwo Huari miodowe – 12 bob
Wino boliwijskie – 20 bob
Plato del dia – 10 – 12 bob
Obiad w restauracji – 20 – 30 bob
Kawa w kawiarni (taka powiedzmy lepsza) – 12 – 16 bob
Lokalna kawa – ok 3 bob
Powiązane wpisy
Peru – atrakcje, co warto zobaczyć
Huaraz i Cordillera Blanca – najpiękniejsze szlaki
I to tyle. Staraliśmy się w tym poście zawrzeć podstawowe rzeczy, które warto wiedzieć, przyjeżdżając do Boliwii. Teraz już wiesz co zobaczyć, ile przygotować pieniędzy i w jakim sezonie się pojawić.
Jeśli czujesz niedosyt tematem Boliwii, to zapraszamy Cię do obejrzenia naszych relacji wyróżnionych o tym kraju.
Daj nam znać – złapałaś/ eś ochotę na Boliwię?
Pozdrawiamy cieplutko,
JustDuet.pl 💛
Comments
Hej 🙂 super relacja, wiele przydatnych informacji, można się zainspirować :)Mam pytanie o 3-dniową wycieczkę na Salar de Uyuni: czy polecacie jakąś konkretną firmę? I czy można taką wycieczkę zarezerwować z dnia na dzień, np przyjeżdżamy rano do Uyuni i jeszcze tego samego dnia wyjeżdzamy na 3-dniową wycieczkę po pustni solnej, bez wcześniejszej rezerwacji czy jednak lepiej zarezerwować wcześniej?
Author
Hej 🙂 My wykupiliśmy wycieczkę będąc w Potosi. Wieczorem kupiliśmy, a rano siedzieliśmy już w busie do Uyuni (musieliśmy dojechać tam na własną rękę). Wybraliśmy firmę, która nie była przedrożona i z którą dało się targować :D. Wysiadając rano z busa w Uyuni sprzedawcy wręcz przekrzykują się, żeby sprzedać Ci wycieczkę, więc, nie trzeba wcześniej nic kupować. Można zajechać rano, wybrać sprzedawcę, dogadać cenę i to co tour będzie obejmował i tego samego dnia jechać na wycieczkę. Pozdrawiamy 🙂